Zaczyna irytować histeria wokół plebiscytu warszawskiego. Nie jesteście wy Warszawiacy pępkiem wszechświata, aby cała polska debata publiczna miała toczyć się wokół was. A co widzimy na głównych stronach portali? Finałowe odliczanie. Od 1945 roku wprowadziliście grabież zabierając chłopom ich ziarno, wysyłając w teren brygady rekwizycyjne. Bo złodzieje warszawscy, plebs z Kercelaka i z Różyckiego zbuntuje się, plebs musi mieć chleb. W kolejnych dekadach Warszawa była lepiej zaopatrzona w produkty konsumpcyjne od reszty kraju. W imię propagandy.

 

Plebiscyt to procedura uwzględniania głosu plebsu właśnie, czyli najliczniejszej i najuboższej warstwy metropolitalnej rzymskiej ludności. Stąd antyreferendalne wystąpienia podwarszawskich celebrytów.  podzieliliście mieszkańców na "rdzennych" i "słoiki". Tych ostatnich pozbawiliście prawa głosu, bo zameldowanie w stolycy od lat było przywilejem. Mieszkałem w wielu miastach. Ludzi z gruntu bardziej nieprzyjaznych przyjezdnym spotkałem jedynie w Poznaniu.

 

Czas przyznać, że status mieszkańca stolicy to niezdrowe odżywianie, edukacyjna patologia, społeczne rozwarstwienie i komunikacyjne ubezwłasnowolnienie. Ponadto zawłaszczenie przekazu medialnego.

 

Narzucenie Polakom referendalnej histerii jako rzekomego sine qua non przyszłości kraju. A najgorszym co spotkało polską kulturę to narzucenie stolicznego trendu w kulturze. Z waszym hipsterstwem, celebryctwem, operą Grodzką, co przenika na prowincję, jest tam bezkrytycznie przez prowincjonalnych kacyków z Pułtuska i Garwolina małpowane. Jedźcie wszyscy na grzyby. Na grzyby!