Foto RDI. Egzekucja w Barbarce

Po wybuchu II wojny światowej jednym z głównych celów, tak niemieckich, jak i sowieckich okupantów, było zniszczenie polskiej warstwy przywódczej odrodzonego państwa polskiego.

Niemcy czynili to w ramach tzw. Intelligenzaktion, czyli akcji „Inteligencja”, w wyniku której zginęło około pięćdziesiąt tysięcy Polaków, głównie działaczy politycznych oraz społecznych, księży, nauczycieli, urzędników, ale także ziemian czy też emerytowanych oficerów.

„Intelligenzaktion” był jednak tylko niewielkim fragmentem „Generalnego Planu Wschodniego”, który zakładał całkowitą germanizację ziem polskich, zagarniętych przez Niemców w wyniku II wojny światowej. Aby tego dokonać Niemcy postanowili zgładzić polską warstwę przywódczą, która była im zupełnie niepotrzebna, a z ich punktu widzenia szkodliwa. Plany powyższe zostały potwierdzone jednoznacznie na naradzie przedstawicieli najważniejszych, niemieckich urzędów policyjnych, która odbyła się 7 września 1939 i w trakcie której padły następujące słowa: „Dla Polski nie jest przewidziany żaden rząd protektoratu, lecz całkowicie niemiecki zarząd [...] Przywódcza warstwa ludności w Polsce powinna zostać w takim stopniu, jak to jest możliwe, unieszkodliwiona”.

Do realizacji wspomnianego w wielkim skrócie planu Niemcy zabrali się bardzo szybko, czy to na obszarach włączonych bezpośrednio do III Rzeszy, jak choćby na Pomorzu Gdańskim oraz w Wielkopolsce, czy też w Generalnym Gubernatorstwie. W tym ostatnim zbrodnicze operacje realizowano w ramach Außerordentliche Befriedungsaktion, co tłumaczy się na Nadzwyczajną Akcję Pacyfikacyjną, lepiej znaną pod kryptonimem „AB”. Niemniej największych zbrodni na polskich elitach Niemcy dokonali na Pomorzu. Tam według szacunków historyków zamordowano, w kilkuset miejscach, przeszło trzydzieści tysięcy Polaków.

Co jednak istotne, tego rodzaju działania Niemcy prowadzili w sposób zorganizowany. Przygotowywali się do nich od kilku miesięcy, sporządzając na przykład tzw. listy proskrypcyjne, na których znalazły się nazwiska ponad sześćdziesięciu tysięcy polskich obywateli, których Niemcy uznali za szczególnie groźnych. Ludzi tych, w opinii Niemców należało zatrzymać, a następnie wymordować. Tych strasznych rzeczy miały dokonywać tzw. grupy operacyjne, osławione Einsatzgruppen, które składały się z przedstawicieli różnych formacji policyjnych, i które działały przy każdej niemieckiej armii, mającej wziąć udział w inwazji na Polskę.

Wracając jednak do Pomorza… Do przedwojennej stolicy polskiego województwa pomorskiego, tj. Torunia siły niemieckie wkroczyły już 7 września 1939 r. i od razu zorganizowały administrację wojskową. Ta zakończyła swój żywot pod koniec października tamtego roku, kiedy to Toruń został włączony do III Rzeszy, jako część Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie.

Oprócz tych typowo administracyjnych rozwiązań w Toruniu, jak i w innych miejscowościach polskiego Pomorza, w których przed wojną mieszkali przedstawiciele niemieckiej mniejszości narodowej, zaczęto formować organizację paramilitarną tzw. Selbstschutz, który w niedługim czasie miał odegrać niezwykle okrutną rolę, w rozprawieniu się z polską inteligencją. Ludzie zrzeszeni w tej formacji byli bowiem współodpowiedzialni za masowe aresztowania, jakich dokonano w Toruniu w drugiej połowie października 1939 r. Elementem, który pobudził ich do takich czynów było przemówienie przywódcy pomorskiego Selbstschutzu SS-Oberführera Ludolfa-Hermanna von Alvenslebena, który na spotkaniu, jakie miało miejsce w Toruniu 15 października 1939 r. stwierdził: „Nie zapomnimy nigdy krzywd, jakie nam wyrządzono na tej niemieckiej ziemi. Czyny takie mógł popełnić tylko ten, kto należy do niższej rasy. Jeżeli wy, moi ludzie z Selbstschutzu, jesteście mężczyznami, to żadnemu Polakowi w tym niemieckim mieście nie przyjdzie więcej na myśl mówić po polsku. Miękkością i słabością nigdy jeszcze niczego nie zbudowano. Musicie być nieubłagani i usunąć wszystko, co nie jest niemieckie. Zdawać sobie musicie jednak również sprawę z tego, że nie masa narodu polskiego, lecz inteligencja polska podszczuwała do tej wojny. Tu właśnie należy szukać duchowych podżegaczy do tej wojny”.

Po tym przemówieniu niemieckie siły wojskowo-policyjne zabrały się do zbrodniczej działalności. W ciągu kilku dni przeprowadzono masowe aresztowania, nie tylko w samym Toruniu, ale również w bardzo wielu pobliskich miejscowościach.

Zatrzymani trafiali najpierw do słynnego toruńskiego więzienia, tzw. Okrąglaka, ulokowanego w samym centrum miasta, istniejącego zresztą do dziś. Następnie byli kierowani do obozu dla internowanych, który Niemcy zorganizowali w Forcie nr VII – jednej z części Twierdzy Toruń, obecnie położonego relatywnie blisko rektoratu Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, ale wówczas leżącej na obrzeżach miasta.

Było to pierwsze miejsce kaźni zatrzymanych Polaków. Niezwykle brutalnie traktowali ich przede wszystkim funkcjonariusze Selbstschutzu. Oni też wchodzili w skład specjalnej komisji, która decydowała o losie każdego z zatrzymanych. Komisja ta zyskała ponurą sławę i została nazwana przez aresztantów „Mordkommision” czyli komisją śmierci, gdyż zdecydowanie częściej wysyłała ludzi na śmierć aniżeli ich ułaskawiała.

Słowem większość Polaków przetrzymywanych w Forcie nr VII czekał tragiczny los w nieodległym od Torunia lesie Barbarka. Tam też, już 28 października 1939 r., Niemcy rozpoczęli masowe egzekucje obywateli II RP. Następne, podobno cotygodniowe, miały miejsce w listopadzie i grudniu 1939 r. Ostatni masowy mord dokonany przez Niemców na Barbarce miał miejsce 10 stycznia 1940 r.

Schemat tych strasznych wydarzeń był niezmienny. Skazanych na śmierć Polaków gromadzono w jednej z cel Fortu nr VII, gdzie byli rozbierani do bielizny i ograbiani z ostatnich kosztowności. Następnie czas spędzali w ciemnicy, aby później udać się krytymi ciężarówkami do Barbarki. Tam ich rozstrzeliwano, a ciała wrzucano do bezimiennych grobów. Początkowo egzekucje przeprowadzali funkcjonariusze SS. Niemniej od listopada 1939 r. wykonywali je wyłącznie działacze Selbstschutzu z komendantem obozu w Forcie nr VII Karlem Freidrichem Straussem na czele.

Na Barbarce Niemcy na pewno pozbawili życia blisko trzystu osób, w tym piętnastu kobiet. Byli wśród nich księża, kupcy, nauczyciele, w tym kierownicy różnych szkół, policjanci, prawnicy, przedsiębiorcy, radni, sołtysi, senatorowie, urzędnicy, wójtowie, ziemianie, itd. Ich zakopane w lesie szczątki były odkrywane po II wojnie światowej, gdzie prowadzono badania ekshumacyjne, które pokazały ogrom niemieckiej zbrodni, zresztą jednej z bardzo wielu, dokonanej przez Niemców na polskim narodzie w okresie II wojny światowej.

 

Źródło: RDI

Używamy cookies
Klikając przycisk "OK" wyrażasz zgodę na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystasz tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie danych osobowych pozostawionych w czasie korzystania z serwisu SlonecznyStok.pl.