- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Poszukiwanie pracy jest bardzo ciężką pracą. Wie o tym każdy kto chociaż raz w swoim życiu pozostawał bez stałego zajęcia. Bezustanne nerwy, stres, ciągła niepewność jutra to tylko niektóre wydarzenia, które są obecne w codziennym życiu osoby bezrobotnej. Brak stałego zatrudnienia to tragedia dla każdej osoby pozbawionej bez pracy, bez względu na to kim jest dana osoba oraz jakie przyczyny takiej sytuacji.
W obecnej chwili jestem osobą pozbawioną pracy, zarejestrowaną w Powiatowym Urzędzie Pracy w Białymstoku. Moje kontakty z Urzędem Pracy polegają na stałych wizytach (co dwa miesiące) i z reguły kończyły się niczym. Ostatnio otrzymałem propozycję stażu, związanego z moim wyuczonym zawodem. Na początku bardzo się ucieszyłem z tego wydarzenia. Wreszcie, pomyślałem, coś bardzo pozytywnego. Od Pani, która mnie obsługiwała otrzymałem wszystkie potrzebne informacje, łącznie z datą, miejscem i godziną na którą powinienem się zgłosić. W dniu umówionej wizyty, odpowiednio przygotowany, zaopatrzony w potrzebne dokumenty zjawiłem się w wyznaczonym miejscu. Kilka minut przed wyznaczonej godzinie zapukałem do firmy, do której powinienem się zgłosić, pociągnąłem za klamkę i...drzwi okazały się zamknięte. Na początku myślałem, iż muszę poczekać trochę czasu…i tak czekałem piętnaście minut. Wtedy coś mnie tknęło i postanowiłem zadzwonić. Telefon został odebrany. Po przedstawieniu siebie, opowiedziałem dlaczego kontaktuje się z daną osobą. Opowiedziałem, iż dzwonię w sprawie oferty stażu z Urzędu Pracy, wspomniałem o spotkaniu, które powinno się odbyć w wyznaczonym dniu. Wszystkie te informacje otrzymałem w PUP Białystok. Mój rozmówca był bardziej zaskoczony niż ja, naprawdę!. Owszem, odpowiedział, ale w obecnej chwili ani on ani żaden z pracowników nie jest obecny w siedzibie firmy. Cóż mogłem zrobić. Wziąłem wszystkie swoje rzeczy i wróciłem z powrotem do domu. Długo nie mogłem pozbierać moich myśli po tym wydarzeniu. Straciłem czas, pieniądze, które wydałem na przyjazd i powrót. Miałem nadzieję, ale ta okazała się iluzoryczna, nic poza tym.
Powyższa historia jest zapewne jedną z wielu, można powiedzieć „norma”. Ale czy na pewno?. W tym miejscu należy zapytać o jakość pracy, a w szczególności usług świadczonych przeznaczonych przez „pośredniaki”. W dobie powszechnego dostępu do Internetu, gdzie każdy zainteresowany podjęciem pracy, może znaleźć wiele stron, na których publikowane są oferty pracy. Oprócz tego wiele firm, agencji pracy umożliwia publikowanie wysłanie potrzebnych dokumentów bezpośrednio do pracodawcy. Zdecydowana większość pracodawców publikuje swoje oferty w Internecie, bez pośrednictwa Urzędów Pracy. Można również odwiedzać potencjalnych pracodawców osobiście, zostawiając swoje dokumenty; bezpośredni kontakt jest także doskonałą okazją do poznania potencjalnego pracodawcy i zaprezentowania swojej osoby. Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż nam się uda znaleźć upragnione zatrudnienie.
WER.ZIEL.
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Nasi współpracownicy informują o pogorszeniu sytuacji ekonomicznej na Białorusi w związku z sankcjami nałożonymi na Rosję.
Gospodarka białoruska jest mocno uzależniona od Rosji. Łukaszenka nie dostał oczekiwanego wsparcia finansowego od Putina. Stara się ratować sytuację tnąc koszty, wprowadzając nowe podatki i uszczelniając granicę przed importem m.in. z Polski. Nałożono restrykcyjne wagowe ograniczenia dla tzw. mrówek w zakresie wwozu towaru na Białoruś.
Skutkiem jest spadek wymiany handlowej z Białorusią i perspektywa gorszych wyników dla białostockich hipermarketów, które dotąd dzięki łaskawej polityce administracji Truskolaskiego i szczodrej Tuska (przyzwolenie na unikanie opodatkowania) uzyskały status handlowego hegemona w Białymstoku. Ale dobra passa słabnie. Jeśli kryzys białoruski się utrzyma to może poważnie zaszkodzić obcym sieciom handlowym.
Francuska sieć reaguje i rozsyła pocztą elektroniczną zachętę do lokalnych zakupów online kusząc kodami rabatowymi.
Pewnym odbiciem dla białostockich hipermarketów może być program 500+, którym być może w pewnym stopniu zmniejszą straty wywołane polityczną wojną z Rosją. Jednak 500+ to broń obosieczna, bo wymusi podniesienie wynagrodzeń. Jeżeli rodziny faktycznie będą otrzymywać miesięcznie po 500 zł na każde dziecko to prawdopodobnie nie będzie chętnych na pracę na 3/4 etatu.
Dziki, barbarzyński proceder zatrudnienia na 3/4 etatu na 3 miesiące lub zatrudniania przez pośredników (agencje pracy) zostanie ograniczony. Jeśli tak się stanie będzie to bardzo dobra wiadomość dla polskich firm atakowanych dotąd mechanizmami nieuczciwej konkurencji.
Każdy z nas, jeśli chce mieszkać w Białymstoku, chce by dzieci nie musiały emigrować, powinien dokonywać zakupów w polskich sklepach i polskich firmach. Polskie firmy płacą podatki, wzmacniają gospodarkę i potencjał państwa. Zwiększają zamożność społeczności.
Białystok nie ma szansy na gospodarczy rozwój i trwałe miejsca pracy bez polskiego handlu oraz samorządowego i państwowego wsparcia produkcji.
Zobacz gazetki polskich sieci.
http://chorten.com.pl/pl/doc/385/gazetka
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Otrzymujemy sygnały, że obce sieci handlowe instalujące w Białymstoku swoje sklepy detaliczne nie płacą podatku za wieczyste użytkowanie.
Przy lokacji placówek handlowych i załatwianiu pozwoleń ponoć skrupulatnie dba się aby sieci nabywały działki na własność i płaciły tylko podatek od nieruchomości. Żadnego wieczystego użytkowania gruntów – jak to ma miejsce w przypadku polskiego handlu – a wyłącznie prawo własności. Rozwiązanie to znacząco obniża koszty podatkowe co ma istotne znaczenie w przypadku detalu spożywczego charakteryzującego się niższą rentownością. W ręku Portugalczyków czy Niemców to kolejny istotny oręż w wojnie z polskim handlem w Białymstoku.
W celu jednoznacznego potwierdzenia tych doniesień zostanie złożone zapytanie do administracji Tadeusza Truskolaskiego. W naszej ocenie takie praktyki są niedopuszczalne i stanowią formę nieuczciwej konkurencji wobec polskich firm.
W przypadku potwierdzenia się unikania podatku będziemy postulować wprowadzenie przez samorząd podatku handlowego dla obcych sieci handlowych, stanowiącego lokalny ekwiwalent podatku za wieczyste użytkowanie, którym teraz obciążane są polskie firmy działające w Białymstoku. Alternatywnym rozwiązaniem może być też przekształcenie we własność gruntów mających obecnie status wieczystego użytkowania i tym samym zniesienie podatku za wieczyste użytkowanie dla rodzimych podmiotów. Działanie takie byłoby przejawem troski o polskie interesy i dobro lokalnej społeczności.
Dyskryminowanie polskich firm jest szkodliwe dla lokalnej gospodarki, dusi firmy, pogarsza sytuację ekonomiczną mieszkańców Białegostoku, sprzyja bezrobociu i emigracji zarobkowej najwartościowszej ludności.
Przykład łupienia podatkiem za wieczyste użytkowanie – blokowisko, ul. Upalna.
Trzeba przyznać, że administracja Tadeusza Truskolaskiego już od wielu lat z żelazną wprost konsekwencją zwalcza rodzimą przedsiębiorczość, mimo iż polityka ta zmniejsza wpływy podatkowe i skutkuje ekonomicznym exodusem mieszkańców.
Zniszczono polski detaliczny handel na Jurowieckiej nie dając przedsiębiorcom żadnej konstruktywnej alternatywy. Zlikwidowano centrum handlowe przy Antoniukowskiej, a obecnie celem jest likwidacja CH Park. Władza uderza w skupiska polskich firm, gdyż najprawdopodobniej postrzega się je jako potencjalną konkurencję dla obcych sieci monopolizujących handel galeriami i wysypem detalicznych sklepów (wprost zadziwia liczba wydanych pozwoleń na sklepy Biedronka).
Obwoźny handel lokalnej firmy produkcyjnej – współczesny białostocki handlowy Drzymała.
Szokuje wieloletnia bezczynność samorządu i lokalnych polityków "znawców" ekonomii. Nie ma właściwie żadnych poważnych inicjatyw, które służyłyby co najmniej ochronie polskiego handlu i produkcji. Nie ma praktycznie żadnych inwestycji dających nowe powierzchnie handlowe istniejącym lokalnym firmom oraz umożliwiających start nowych przedsięwzięć uwzględniających produkcję. Zaznaczyć w tym miejscu należy, że ostatnio sygnalizowana przez władzę modernizacja Kawaleryjskiej to głównie efekt zgłaszanych projektów a nie samoistna inicjatywa administracji Truskolaskiego.
Wieloletnia wojna z polską przedsiębiorczością w Białymstoku a więc w konsekwencji blokowanie ekonomicznego umocnienia społeczności i wytworzenia się tzw. klasy średniej jest w ocenie Andrzeja Jędrzejewskiego elementem szerszego planu wielopłaszczyznowej przemiany Białegostoku i restauracji jego formy przedwojennej. Osłabianie polskiego kapitału i patriotycznego żywiołu, stymulowanie emigracji zarobkowej, promowanie separatyzmów, ma w wizji grup interesów osłabić spoistość Rzeczypospolitej i przygotowywać grunt do jakiejś formy regionalizacji. Jak pamiętamy w okresie odradzania się państwa polskiego nieasymilujące się, wrogie polskiej racji stanu grupy działające w Białymstoku, domagały się autonomii – formy drugiego wolnego miasta Gdańsk.
Historia powinna być dla nas nauczycielką życia. Tylko głupiec popełnia dwa razy te same błędy.
Przeczytaj o naszym projekcie centrum handlowego na Kawaleryjskiej >>
Przeczytaj o Drzymale białostockiego handlu >>
Przeczytaj o białostockich lizakach podatkowych >>
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Jakiś czas temu kilkukrotnie wyjeżdżaliśmy do Sejmu na obrady Komisji ds. reformy spółdzielczości. Będąc tam mieliśmy okazję spróbować kuchni sejmowej.
Z pozoru wydawało się, że Restauracja Sejmowa, napchana politykami z najwyższej półki i celebrytami w rodzaju Materny, powinna oferować kuchnię na adekwatnym poziomie. Jednak ku naszemu zaskoczeniu wcale tak nie jest.
Serwowane przez Sejmową dania należy uznać za przeciętne, nawet barowe. Oczywiście ich ceny, mimo że umiarkowane jak na Warszawę, są oczywiście kilkukrotnie wyższe od poziomu białostockiego.
Gdyby przykładowo białostocka AleKuchnia lub Kuchnia Domowa U Gosi podpisała w Sejmie umowę na świadczenie usług gastronomicznych to z pewnością przebiłaby jakością kulinarnych celebrytów z Sejmowej.
Tutaj nikt nie może uwierzyć, że danie za przysłowiowe 15 zł z firm z białostockiego blokowiska może być lepsze niż produkt znanego lokalu za 80 zł bo wielu z nas myśli schematami i poddaje się regule tzw. dowodu społecznego.
W Białymstoku w standardowym lokalu gastronomicznym danie nie może kosztować 100 zł bo przy bezrobociu rzędu 13% i mniejszej niż normalnie sile nabywczej lokalnej klienteli taka cena byłaby nie do zaakceptowania.
Słabsza gospodarka, mniejsza zamożność, wręcz bieda szczególnie w osiedlach z wielkiej płyty, bardzo ogranicza możliwości rozwoju firm tej branży i przekłada się na bardzo niskie ceny.
Zachęcam do oceny umiejętności kulinarnych AleKuchni i Kuchni Domowej u Gosi. Obie firmy już przy małym zamówieniu rzędu 30-35 zł bezpłatnie dowożą dania do klienta. Ich oferta to idealne rozwiązanie dla firm produkcyjnych, usługowych, biur oraz administracji. Jestem przekonany, że przy większych zamówieniach oba podmioty udzielą dodatkowych rabatów i zaoferują bonusy stałym klientom.
AleKuchnia
http://www.alekuchnia.com.pl/index.htm
Kuchnia Domowa U GOSI – tel. 85 654 60 61
https://www.facebook.com/Kuchnia-Domowa-U-GOSI-598632873626373/
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Silny lobbing wielkich korporacji w połączeniu z socjalistycznym modelem zarządzania gospodarką unijną przyniósł w ostatnich latach pogorszenie jakości sprzętu AGD i RTV.
Pod presją koncernów goniących za zyskiem ukształtowano system produkcji wyrobów na krótki okres użytkowania, niejednokrotnie czas gwarancji. Ponadto korporacje dbają o ograniczenie możliwości naprawiania sprzętu z niższej półki poprzez stosowanie modułowych podzespołów w wielu przypadkach nienaprawialnych. Dodatkowym zabezpieczeniem interesów koncernów jest narzucanie wysokich cen modułowych części zamiennych – by wskazywać konsumentowi na nieopłacalność serwisu i przymuszać go do zakupu nowych, ale słabej jakości, "jednorazowych" produktów. Nieetyczną pogoń za zyskiem widać nie tylko na przykładzie elektroniki, ale również w jakości materiałów i podzespołów typowo mechanicznych.
Być może jednak coś się zmieni, bo problem został zauważony i oby w dobrych intencjach.
Przeczytaj publikację: Koniec ze sprzętem, który psuje się tuż po gwarancji >>
Firmy zajmujące się serwisem produktów AGD RTV wskazują, że sprzęt starszych generacji zdecydowanie różni się jakością w porównaniu do bieżących serii wyrobów i opłaca się serwisować urządzenia wyprodukowane dawniej, np. pralki.
W branży serwisowej pojawiają się głosy o zagrożeniach dla firm zajmujących się naprawami. Grupy interesów naciskające na urzędników unijnych ponoć domagają się zamknięcia dostępu do rynku napraw dla podmiotów konkurencyjnych dla korporacji. Mówi się o eliminacji w drodze zmiany regulacji unijnych – przyjęcie, że tylko korporacje będą mogły zarządzać "legalną" dystrybucją części zamiennych a prawo do "legalnego" serwisowania będą nabywały podmioty uprawnione (przez kogo?) po uzyskaniu odpowiedniego certyfikatu.
Nietrudno domyślić się, że pozyskanie owych "certyfikatów" będzie kosztowne i może odbywać się w oparciu o niejasne kryteria. Zamysł lobbystów sprowadza się więc do administracyjnego wyeliminowania z rynku niekoncernowej konkurencji. Celem grup interesów jest hegemonia na rynku dystrybucji części zamiennych poprzez usunięcie wszystkich firm, którym nie przyzna się uprawnień do świadczenia serwisu.
Taki monopol radykalnie zwiększyłby zyski korporacji i skompensował ewentualne zmiany nakazujące produkcję sprzętu lepszej jakości.
Krajowym barometrem lobbingu i gry obcych interesów jest niedawne zaostrzanie ustawy o GIOŚ. Ta szkodliwa dla polskiej gospodarki instytucją narzucona przez unijnych biurokratów dusi polskie firmy produkcyjne i dławi powstawanie nowych inicjatyw produkcyjnych zmuszając do bardzo kosztownej i pracochłonnej biurokracji sprawozdawczej – pod pozorem ochrony środowiska. Warto w tym miejscu przypomnieć, że korporacje działające na polskim rynku swoje towary w dużej mierze produkują w Chinach i przysłowiowym Bangladeszu – więc z oczywistych względów bez kosztów GIOŚ.
Reklama: Pralki od 300 złotych. Serwis i sprzedaż >> tel. 737 626 004
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Niedawno pisałem o bilionie polskiego zadłużenia. Tymczasem okazuje się, że jest pod tym względem znacznie gorzej.
Portal niezalezna.pl informuje, że polski dług to aż 1,75 biliona złotych! Szybki wzrost zadłużenia i rabowanie polskiej gospodarki przez obcy kapitał to dorobek rządów PO-PSL.
Bez reform w tej perspektywie nieodległy może być czas rozbioru państwa, na którym bardzo zależałoby grupom interesów.
Nowy rząd mówi o konieczności odbudowy polskiego kapitału i wspieraniu polskich firm jako formie ratunku przed krachem. Ostatnie lata rządów ekipy Tyszkiewiczów i Tusków były czymś odwrotnym. Na lokalnym białostockim podwórku administracja Tadeusza Truskolaskiego z żelazną konsekwencją instalowała obcy kapitał. Np. wydano dużo pozwoleń na sklepy sieci Biedronka i Lidl nie wspominając o większych inwestycjach dla podmiotów sprzedających towar z Bangladeszu.
Skutkiem jest rujnowanie słabej kapitałowo polskiej przedsiębiorczości.
Przeczytaj o białostockich lizakach podatkowych >>
Przeczytaj o narzędziach ratowania lokalnej gospodarki >>
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Cele i zadania
Budowa centrum handlowo-wystawienniczego przy ul. Kawaleryjskiej w Białymstoku (lub w innej wybranej lokalizacji).
- szacunkowo około 400-500 lokali na handel i usługi;
- przestrzeń na organizację targów o zasięgu międzynarodowym;
- stworzenie oferty polskich firm stanowiącej realną konkurencję do galerii obcych sieci handlowych;
- utworzenie internetowego portalu aukcyjno-ogłoszeniowego (w rodzaju Allegro) na potrzeby firm zrzeszonych w grupie;
- stworzenie tytułu prasowego (dziennik) będącego narzędziem promocji produktów, kreowania trendów i stylu życia.
Projekt Polski Handel powinien być wspólnym przedsięwzięciem Zarządu Województwa Podlaskiego i Gminy Białystok. Do współpracy warto też zaangażować gminy z regionu.
Powołanie grupy Polski Handel zrzeszającej i promującej polskich producentów i usługodawców leży w interesie społecznym i państwowym. Gospodarczy interwencjonizm samorządu jest niezbędny z uwagi na obecną słabość ekonomiczną i rozproszenie polskiej przedsiębiorczości oraz agresywne działania obcego kapitału ukierunkowane na przejęcie i rabunkową eksploatację rynku.
W dobie szybkiej ekspansji i koncentracji obcego kapitału bez powołania grupy Polski Handel nie będzie możliwe rozwijanie lokalnej gospodarki i tworzenie produkcyjnych miejsc pracy. Warunkiem restauracji podlaskiej przedsiębiorczości jest odbudowa handlu jako podstawy do powstawania i rozwoju firm produkcyjnych oraz sieci usług. Obecnie lokalni producenci są często dyskryminowani przez obcy kapitał. Pozbawieni kanałów dystrybucji nie mają szansy na rozwój. Monopolizacja handlu negatywnie wpływa na społeczność w zakresie wspływówpodatkowych, skali bezrobocia oraz cen produktów.
Realizacja projektu w Białymstoku jest pożądana z uwagi na znakomite położenie handlowe (łatwa wymiana gospodarcza ze Wschodem i państwami bałtyckimi). Stworzenie grupy przyniesie dochody budżetowe, nowe stabilne miejsca pracy i da szansę zatrzymania emigracji zarobkowej najlepiej wykształconej, najwartościowszej gospodarczo społeczności Białegostoku i regionu.
Zasadą projektu ma być dostęp do lokali po kosztach funkcjonowania centrum i samorządowa promocja polskiego kapitału.
Model harmonijnej współpracy samorządu z rodzimą przedsiębiorczością działa w innych miejscach. Znakomitym przykładem jest gmina Korycin, która dostrzega rolę samorządu w promocji lokalnej gospodarki. Samorząd Korycina nie zachęca do importu truskawki czy sera z Chin! Stawia na polską przedsiębiorczość, umacnia ją i promuje jej produkty, bo wie, że tylko to zapewni dochody i stabilny rozwój. W Białymstoku w dobie rządów Truskolaski-PO jest dokładnie na odwrót. Zamiast wspierania rodzimej produkcji mamy do czynienia z agresywną promocją importu z Chin czy Bangladeszu. Zamiast polskiego handlu rynek zdominowały obce sieci handlowe itd. itp. Drastycznie wzrosło bezrobocie.
Korycin jest przykładem poprawnej, zgodnej z interesem społecznym i państwowym polityki samorządu. Zobacz przykładowe korycińskie projekty i unikalne inicjatywy:
http://nowa.korycin.pl/plany/#
http://nowa.korycin.pl/2015/06/29/truskawkowe-swieto-rozpoczelo-sie-juz-w-sobote/
http://nowa.korycin.pl/2015/08/17/slonce-i-mnostwo-gosci-na-swiecie-sera/
Wsparcie samorządowe w ramach projektu Polski Handel ma pomóc istniejącym polskim firmom i stymulować powstawianie nowych podmiotów. Dochodem z inwestycji będzie ożywienie gospodarcze regionu dzięki przychodom z eksportu, większe wpływy podatkowe i nowe miejsca pracy.
Odbudowa polskiej lokalnej prasy w ramach grupy Polski Handel
Obecnie w Polsce na bezprecedensową skalę doszło do przejęcia mediów przez obcy kapitał (m.in. niemiecki), zagrażającego suwerenności gospodarczej i politycznej. Media są wykorzystywane przez obce grupy interesów do promocji działalności gospodarczej, ale też wojny ideologicznej. Przykładem może być niemiecki onet.pl prowadzący totalną wojnę z polskim Kościołem.
Odbudowa polskiej regionalnej prasy będzie równoważyć niebezpieczną dla polskiego interesu konkurencję prasy niemieckiej i żydowskiej. Oprócz samorządowych działań lokalnych nowy polski rząd, zgodnie z polską racją stanu, powinien zadbać o odpowiednie rozwiązania prawne eliminujące niekontrolowane wrogie przejmowanie mediów.
Dziennik utworzony w ramach grupy Polski Handel byłby wydawany elektroniczne (portal internetowy) oraz tradycyjnie: gazetki, poradniki itp. Zadaniem tego medium będzie promocja polskich firm, ale też medialna ochrona polskiego interesu społecznego i państwowego. Wzorcem dla projektu może być obecna działalność kapitału niemieckiego na Podlasiu. Przejął on lokalne tytuły prasowe. Niemcy wydają nawet gazetkę reklamową w języku rosyjskim wspierającą niepolskie sieci handlowe.
Przykład ekspansji niemieckiego kapitału pokazuje współczesne metody przejmowania rynku, wywierania wpływu i kreowania nastrojów przy pomocy środków masowego przekazu. W przypadku Białegostoku obca prasa silnie włącza się w działalność polityczną i afirmuje te grupy i osoby, które służą interesom obcego kapitału.
Proces integracji polskich firm produkcyjnych, handlowych i usługowych może rozpocząć się już teraz – jeszcze przed budową centrum handlowego.
Zapraszam firmy chcące przyłączyć się do inicjatywy. Zaczniemy od tworzenia bazy podmiotów i wzajemnego rekomendowania oferowanych towarów i usług.
Zakupy towarów i usług w ramach grupy będą premiowane promocjami, zniżkami i rabatami. Każda firma – członek PH – zaoferuje rabat klientom, którzy zdecydują się na zakup towarów i usług w grupie Polski Handel. Zakup w którejkolwiek firmie grupy będzie uprawniał do skorzystania z preferencyjnych warunków u innych zrzeszonych w PH.
Kontakt:
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Pisałem o Janie Zusowym-Białostockim. Czas na Czesława Krusowego-Białostockiego idealnie łączącego możliwości szarej strefy z legalną działalnością.
Czesław to prawdziwa ikona białostockiej legalno-nielegalnej działalności gospodarczej. Warto poznać jak pracuje. Jak zarabia i jak omija ZUS i podatki. Czesław to też przykład człowieka na swój sposób zaradnego potrafiącego przystosować się do nieprzyjaznych biurokratycznych realiów III RP.
Z uwagi na możliwość rozzłoszczenia prokuratora, sędziego i urzędniczki kontroli skarbowej (to byli klienci Czesława) nie mogę napisać jakie dokładnie roboty wykonuje Krusowy-Białostocki. Umownie przyjmiemy więc, że budowlane.
Czesław, choć działa na białostockim rynku już kilkanaście lat i wykonuje jednorazowo zlecenia warte kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy złotych (w skali roku to co najmniej setki tysięcy złotych), to nie ma nawet kasy fiskalnej - bo oficjalnie nie wykazuje obrotu.
Krusowy-Białostocki ma grupę stałych pracowników. Wszystkich zatrudnia na lewo bez kwitu. Żadnych zusów ani podatków od wynagrodzeń rzecz jasna nie płaci. Miesięczne wynagrodzenia przekazuje z ręki do ręki.
Co ciekawe choć prace Czesława są z daleka widoczne (np. stawia się rusztowania) i czasem krąży Inspekcja Pracy próbując wsolić mandat za np. "niewłaściwe ustawienie rusztowań" czy inne domniemane uchybienia, to jednak zawsze pseudokontrole rozchodzą się po kościach.
Na pytanie o zatrudnienie Czesław ma zawsze przygotowane na każdego nielegalnego pracownika wypełnione formularze umów o dzieło. Jeżeli przylezie jakiś urzędnik to Krusowy-Białostocki informuje, że właśnie rozpoczęli "dzieło" i że umowy są w trakcie zawierania. Taki myk działa niezawodnie.
Za siebie Czesław płaci KRUS, bo jak wielu w Białymstoku ma grunt rolny a więc uprawnienie do bycia krusowcem. Składka KRUS (płacona kwartalnie) to w przeliczeniu na miesiąc tylko około 130 zł - czyli ułamek miesięcznego kosztu ZUS wynoszącego około 1090 zł od głowy.
Firma Czesława jest więc bardziej rentowna niż działalności zusowców co przekłada się na zyski. Czesław ma kilka aut znanych marek w cenach w przedziale pomiędzy 50 a 150 tys. zł. Roczny PIT co prawda nie jest imponujący, ale to bez znaczenia. Ważne są przecież realne wyniki.
Czesław argumentuje, że w skorumpowanym Białymstoku wprost niemądrze jest zatrudniać etatowo, płacić ZUS i ewidencjonować sprzedaż, bo to zwyczajne frajerstwo. Nie sposób mu odmówić racji mając na uwadze zachowania funkcjonariuszy publicznych nakłaniających do świadczenia usług na lewo bez kwitu - żeby było taniej, taniej dla nich.
P.S.
Wysłałem do białostockiej prokuratury apelacyjnej już trzy wnioski o wydanie zarządzenia podległym prokuratorom o obowiązku zakupu towarów i usług w sposób legalny z obowiązkiem zapłaty należnych podatków. Wezwałem też aby ci którzy kupili usługi na lewo bez kwitu poprosili o faktury i dopłacili podatki. Niestety prokuratura milczy.... Taka jest III RP.
Czytaj o sprawie białostockich funkcjonariuszy publicznych.
Gnijący Białystok
http://slonecznystok.pl/polityka-53/zwierciadlo/item/1097-gnijacy-bialystok.html
Dotkliwie przegrałem
http://slonecznystok.pl/polityka-53/zwierciadlo/item/1163-dotkliwie-przegralem.html
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Żeby zrozumieć absurd obecnego systemu ZUS warto poznać przykład typowego białostoczanina. Dla jego bezpieczeństwa nazwijmy go: Jan Zusowy-Białostocki.