O skali krzywd wyrządzonych Polakom i Polsce przez władze Trzeciej Rzeszy wiedzą wszyscy, a jednak nadal nie doczekaliśmy się zadośćuczynienia. Czy właśnie jest na to realna szansa?

Po zakończeniu drugiej wojny światowej, Niemcy wykazali się zrozumieniem wobec państw Europy Zachodniej, zawierając z nimi umowy dwustronne dotyczące reparacji wojennych. Polska i inne kraje Europy Środkowej i Wschodniej zostały pominięte.

Głównie z rąk Niemców zginęło 6 mln Polaków, a 200 tys dzieci zostało wywiezionych do Niemiec. W ostatnim czasie głośna była historia Romana Roszatowskiego, obecnie nazywa się Hermann Lüdeking, porwanego z Łodzi w 1942 roku i umieszczonego w nazistowskiej rodzinie. Miał wówczas 6 lat. Dziś pozywa państwo niemieckie. A Niemczy póki co nie chcą słyszeć o odszkodowaniach dla Polski. 

W ostatnich miesiącach posłowie Prawa i Sprawiedliwości pracowali nad kwestią reparacji wojennych należnych Polsce. Inicjatorem wniosku jest Arkadiusz Mularczyk, poseł PIS. Pod wnioskiem podpisali się parlamentarzyści z siedmiu krajów. Oprócz Polski (PiS i Kukiz), dokument podpisali parlamentarzyści z Litwy, Ukrainy, Czech, Słowacji, Wielkiej Brytanii i Armenii. Wnioskujący chcą, aby dochodzenie prowadził komisarz praw człowieka Rady Europy Dunja Mijatović.

Główny problem to, w jaki sposób osoby poszkodowane przez Niemców w trakcie drugiej wojny światowej mogą dochodzić swoich praw? Poseł Mularczyk podkreślił w dokumencie, iż setki tysięcy ludzi nie ma gdzie walczyć o sprawiedliwość i odszkodowanie za wyrządzone krzywdy. Konieczne są zmiany. Pojawiła się nadzieja, że komisarz wykaże braki w ustawodawstwie i otworzy drogę poszkodowanym do walki o zadośćuczynienie. Poseł Mularczyk zaprosił również dyrektor biura komisarz do Polski, w celu spotkania się z ludźmi, którzy ponieśli szkodę z niemieckich rąk w trakcie drugiej wojny światowej. Ci ludzie żyją i czekają na sprawiedliwość.

Niemcy nadal wypłacają odszkodowania poszkodowanym głównie z Europy Zachodniej, ignorując prawa poszkodowanych z Europy Środkowej i Wschodniej. Jak można przeczytać w złożonym wniosku, dzieje się tak pomimo tego, że Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności zabrania dyskryminacji.

 

Reklama: Styl bretoński

 

Używamy cookies
Klikając przycisk "OK" wyrażasz zgodę na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystasz tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie danych osobowych pozostawionych w czasie korzystania z serwisu SlonecznyStok.pl.