Dwukrotnie już apelowałem do białostockich parafii o nieprzyjmowanie pieniędzy od prezesów spółdzielni.

Otrzymujemy zgłoszenia od mieszkańców o prezesach-darczyńcach dla białostockich parafii. Dodatkowo proboszczowie chyba żeby bardziej upokorzyć ludzi żyjących pod butem prezesów publicznie ogłaszają o hojności spółdzielczych baronów rodem z PRL.

Kościół musi być wzorem i ostoją przestrzegania zasad. Nie da się pogodzić pieniędzy od prezesów z eksmisjami, zawyżonym czynszem, nierynkowymi cenami robót remontowych, niepozwalaniem na demokratyczne wybory, utrudnianiem uwłaszczenia mieszkań, zarabianiem na krzywdzie ludzkiej. Nie da się!

Wiem, że są tacy, dla których wdowi grosz tacowy pięć albo dziesięć złotych rzucane co niedzielę przez mało zarabiających to zbyt mało, to pieniądz gorszy, nieatrakcyjny w porównaniu do 3 tys., 10 tys. lub 20 tysięcy "darowanych" przez prezesa w rzeczywistości pochodzących od biednych ludzi żyjących w spółdzielczych dybach.

W mojej ocenie żadnemu proboszczowi, który nie przyjmie niegodziwych pieniędzy nie stanie się krzywda i nie zabraknie jedzenia. Może komfort chwilami będzie nieco niższy, ale i tak na poziomie nieosiągalnym na dla zwykłych blokersów.

Niech wzorem do naśladowania będzie przykład włoski: zdecydowana odmowa przyjęcia korzyści z przestępstwa i zatrutego źródła.
Zobacz artykuł Remont kościoła poczeka. Datek "z odorem mafii" zwrócony przedsiębiorcy >>

Używamy cookies
Klikając przycisk "OK" wyrażasz zgodę na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystasz tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie danych osobowych pozostawionych w czasie korzystania z serwisu SlonecznyStok.pl.